Narciarstwo w Polsce ma długą historię. Snowboarding jest u nas za to stosunkowo młodym sportem. Osoby zaczynające swoją przygodę ze stokiem często wahają się, czy wskoczyć na narty czy na deskę. Nie ma różnicy, co wybiorą – danej dyscypliny będą uczyli się od podstaw, nie mają starych, nabytych nawyków. Wbrew pozorom trudniejszy start mają osoby, które wyśmienicie jeżdżą na nartach, a postanowiły nauczyć się jeździć na snowboardzie. Dlaczego? Sprawdźmy.
Zjeżdżanie to nie wszystko
Większości narciarzy wydaje się, że świetnie poradzą sobie ze zjeżdżaniem po stoku, gdyż potrafią już idealnie balansować swoim ciałem. W dużej mierze jest to prawdą: gdy zapanują już nad deską, balans ciałem będzie dla nich pestką, chociaż podczas jazdy na desce pracują nieco inne mięśnie niż na nartach. Jednak snowboarding to nie tylko same zjazdy, ale także stanie w miejscu i przemieszczanie się między stokami po płaskich powierzchniach. A te czynności zdecydowanie różnią się, gdy wykonujemy je na nartach. Na nich nie tylko możemy przenieść ciężar ciała na drugą, „wolną” nogę, ale mamy do dyspozycji kijki narciarskie.
Z kijkami łatwiej
Kijki narciarskie dają narciarzowi dodatkową podporę. Na płaskim terenie, gdy ciężko jest prześlizgnąć się z miejsca na miejsce na nartach, narciarz może kijkami odpychać się od ziemi. Snowboardzista nie ma takiej możliwości. Dlatego też wielu z nich na płaskich powierzchniach po prostu odpina deskę i przenosi ją z miejsca na miejsce. Dzięki kijkom narciarz może też po prostu stanąć na stoku i wygodnie się nimi podeprzeć. Zrobienie tego samego manewru na desce wymaga perfekcyjnego stawania na krawędzi. Kijki narciarskie pomagają też narciarzowi utrzymać równowagę w razie potencjalnego upadku. Snowboardzista, który nie utrzyma balansu ciała w danym momencie, po prostu przewraca się na kolana lub pośladki. Chociaż wielu narciarzy świetnie radzi sobie na nartach bez kijków, dopiero przy próbach przesiadki na snowboard widzą, jak bardzo są one praktyczne.